środa, 21 maja 2008

Prawdziwy heroizm

Apel w obronie Wałęsy. Wreszcie ktoś próbuje dać odpór kampanii nienawiści. Wreszcie ktoś wydał odważne oświadczenie, próbujące położyć tamę szaleństwu. Grupa najwybitniejszych polskich umysłów postanowiła pójść pod prąd.

Sygnatariusze oświadczenia wzywają do "przeciwstawienia się kampanii nienawiści i zniesławienia, która niszczy polską pamięć narodową". Zauważyli przecież Państwo te zmasowane ataki na Wałęsę, wzywające do zrzeczenia się nagrody Nobla i w czambuł go potępiające, wręcz wzywające do popełnienia honorowego samobójstwa. Wszystkie media głośno dopytują o przeszłość Wałęsy, szczują i poszturchują. Były prezydent atakowany jest ze wszystkich stron, prawda? Kampania nienawiści zatacza coraz szersze kręgi, strach, żeby Wałęsa, człek skromny i dobrego serca wytrzymał to psychicznie.

Nie zauważyli Państwo? To trzeba uważniej patrzeć. Tak, jak sygnatariusze apelu.

Idźmy jednak dalej. "Trudno pojąć intencje instytucji i ludzi, którzy podejmują obecnie kampanię oskarżeń i zniesławień wobec Lecha Wałęsy". Jakaż głęboka prawda kryje się w tym prostym zdaniu! Czym bowiem kierują się ludzie, którzy zamiast na okrągło podziwiać Wielkiego Noblistę interesują się jego przeszłością? Zamiast czytać podręczniki wyraźnie mówiące, że Wielki Noblista jest wielki, grzebią w jakichś materiałach o których dokładnie wiadomo, że były tworzone nie na użytek IPNu, ale SB. Co z nich za historycy? Aż zacytuję jeszcze jeden wybitny fragment: "archiwa komunistycznych służb bezpieczeństwa mają stać się instrumentem przekreślenia wizerunku i autorytetu robotniczego przywódcy 'Solidarności'". Otóż właśnie, szanowni Państwo. Wszak wszyscy dokładnie wiedzą, że archiwa te SB przez czterdzieści lat tworzyło tylko i wyłącznie po to, by zdyskredytować Wałęsę i innych działaczy robotniczych. Każdy, kto ośmiela się sugerować, iż zbiory te mogły służyć do czegoś innego czy, nie daj Bóg- zawierają chociaż jedną prawdziwą informację- jest ostatnią szmatą, która lubi babrać się w szambie.

Szmatą zresztą, to mało powiedziane. Światli sygnatariusze apelu wyszukali (za co im serdecznie dziękuję) znacznie lepsze określenie: "policjanci pamięci". Ja to wstrętnie brzmi, prawda? Jak nic pasuje do Cenckiewicza, Gontarczyka i Kurtyki. Obrzydliwe słowo "policjanci" jest jakby dla nich stworzone, jakby tylko dla nich zrezygnowano z mającego tak pozytywne konotacje określenia "milicja". "Policjanci pamięci"... Jakże trafna metafora... Jakież brzmienie... Sami Państwo przyznajcie- "strażnicy miejscy pamięci" brzmiałoby znacznie gorzej. Widać, że jedną z osób podpisanych pod apelem jest wybitna poetka, laureatka literackiej nagrody Nobla.

Obrzydliwi ci policjanci stosują "pełne nienawiści metody tamtych czasów". Tak, proszę Państwa. To prawda Cenckiewicz z Gontarczykiem wskrzeszają stosowane przez SB środki walki z przeciwnikami politycznymi. Badają teczki i ujawniają zawarte w nich materiały, zupełnie jak SBcy. Tylko czekać, jak złapią Wałęsę i pozrywają mu paznokcie.

Gontarczyk z Cenckiewiczem to nie tylko policjanci. To także gwałciciele. "Gwałcą prawdę i naruszają fundamentalne zasady etyczne". Sam widziałem, jak na którejś z konferencji prasowych Gontarczyk był tak jakoś obleśnie uśmiechnięty, ale nie wiedziałem, że to dlatego. Na szczęście nasza elita intelektualna czuwa i obserwuje. Tfu, zboczeńcy z IPN! W ogóle nie mają nad tą prawdą litości; a ona wszak, bidulka, nie dość że nie ma oparcia w rzeczywistości, to jeszcze jest powszechnie i jedynie obowiązująca- to chyba powinno wystarczyć, by kulturalni ludzie, intelektualiści zostawili ją w spokoju... Poza tym powszechnie wiadomo, że nadmiar informacji zabija prawdę.
Ale czego się spodziewać po policjantach?

Bardzo się cieszę, że ktoś wreszcie powiedział "dość". Szczególnie, że powiedziała to niezależna elita, takie tuzy jak Adam Michnik, Wisława Szymborska, Józef Pinior (któremu niewątpliwie szczególnie bliski jest wspomniana w tekście apelu wizerunek Polski- dawał temu wyraz działając w Parlamencie Europejskim) czy Andrzej Wajda (antysystemowy buntownik jeszcze z czasów stanu wojennego). Same prężne umysły znane z obiektywizmu i politycznej niezależności, że o doświadczeniu w walce z komunizmem nie wspomnę. Co poniektórzy poświęcili w tej walce nawet własne wątroby.

Jak widać, mamy jeszcze w kraju bohaterów, którzy są w stanie zaryzykować własną popularność, by własnym podpisem heroicznie bronić uciśnionych i zaszczutych.

Brak komentarzy: