czwartek, 5 czerwca 2008

Lechowe spotkania kabaretowe

Abstrahując od tego, czy Lech Kaczyński powinien wypowiadać się nt. współpracy Wałęsy z SB przed publikacją mówiącej o tej współpracy książki (to niezbyt ostrożne zachowanie jest jednak w znacznej mierze usprawiedliwione barbarzyńskimi atakami na prof. Zybertowicza i autorów książki) trudno nie zauważyć kompletnej śmieszności dzisiejszej reakcji Wałęsy na słowa prezydenta. Jak twierdzi domniemany Bolek:

W obliczu faktów, prawa i pozycji już to samo powinno być powodem do prawnego w trybie natychmiastowym usunięty z urzędu.

Straszne? Nie, już nie. Śmieszne. Tym bardziej, że wypowiedź Wałęsy kończy się słowami:

Czy z takimi ludźmi, często zastępcami, z takim ładunkiem zawiści, zazdrości, głupoty mogłem osiągnąć więcej ?

Które oprócz tego, że zdradzają znaczne podenerwowanie (już wielokrotnie twierdziłem, że niewinny, nawet jeśli się tłumaczy, to raczej nie histerycznie) są słowami ewidentnie fałszywymi i podszytymi dzisiejszymi osobistymi animozjami Wałęsy. Jest sprawą oczywistą, że miażdżąca większość szeroko pojętej prawicy (praktycznie wszyscy oprócz środowiska UPR) była ślepo zapatrzona w wałęsowską legendę mniej więcej do czasu odwołania rządu Olszewskiego.

Problemem Lecha Wałęsy nie jest kilka lat współpracy z SB czy wynikające z niej "wzmacnianie lewej nogi" za czasów jego prezydentury. Tym, co najbardziej kompromituje byłego prezydenta, jest megalomania, a przede wszystkim zupełne zanegowanie roli innych Solidarnościowców, walczących z czerwoną zarazą w latach 80, ze szczególnym uwzględnieniem tych opozycjonistów, którzy później znaleźli się w innych niż Wałęsa obozach.

Wszystkiemu zapewne winien jest nieprawidłowy rozwój naszego systemu politycznego. Przypomnijmy- Wałęsa wymarzył sobie demokrację... a tu każdy gada co chce.

Brak komentarzy: